Jeszcze kilka lat temu większość firm produkującej odzież swoje fabryki posiadała w Polsce i w wszystko było produkowane na naszym kraju. Natomiast później rosnące koszty działalności i otwarcie rynku przyczyniło się do zlecania praktycznej całej produkcji przedsiębiorstwom działającym na terytorium Chin. Wyprodukowanie tam bluzki z podobnych materiałów i o podobnej jakości kosztuje kilkadziesiąt procent mniej niż w Polsce.
Każdy przedsiębiorca umie liczy i jeśli obniżeniem kosztów dzielności może znacząco podnieś swoje zyski to zrobi to bez wahania. Z czasem gdy kolejne firmy zlecają praktycznie wszystko do Chin, my jako konsumenci otrzymujemy towar co prawda w atrakcyjnej cenie, lecz jakość uległa drastycznemu pogorszeniu. Ostatecznie nieraz warto dołożyć troszkę więcej i kupić jednak droższe ubrania o lepszej jakości – mając pewności że będą nam długo służyć.
Wielu przedsiębiorców importujących np., buty często nie są świadomi, że kupują nielegalne, podrobione produkty. Na granicy celnej często dochodzi do kontroli sprowadzonego towaru i wówczas okazuje się, że towar podlega konfiskacie a przedsiębiorca jest dodatkowo ukarany za próbę przemytu.
Odzież używana i zużyta, czyli odzież nieposegregowana (mix odzieży i odpadów),
traktowana jako odpad – na jej sprowadzenie wymagane jest zezwolenie.
Na przywóz takiej odzieży wymagane jest zezwolenie Głównego Inspektora Ochrony
Środowiska. Zgodnie z unijnym rozporządzeniem rady EWG 259/93, firmy
sprowadzające odpady, które są umieszczone na zielonej liście, muszą posiadać
zezwolenie pozwalające na import odpadów, wydane zgodnie z procedurami,
określonymi w art. 6, 7, 8 rozporządzenia.
Po odzież z tzw. drugiej ręki (second hand) w 2014 roku sięgało nawet 40 proc. rodaków. To ponad 10 milionów Polaków ubierających się w lumpeksach. Taka decyzja zakupowa to nie tylko kwestia atrakcyjnych, bo niskich cen. To także moda na ekologiczny (mniej odpadów) styl życia oraz niechęć do ubierania się w popularnych sieciówkach.